wtorek, 12 czerwca 2018

Dziennik budowy #OKNA

Dzień dobry ciepłe duszyczki!

Dzisiejszy temat jest o moim marzeniu skrytym głęboko w kąciku serducha.

Kiedy już jedno z marzeń się spełniło i po wyborze oraz zakupie działki zapadła decyzja o budowie domu, wiedziałam, że możemy mieć odmienne zdania, co do pewnych wyborów z samą realizacją kolejnych marzeń. Mój mężuniu ma inne, ja inne... Ale uzupełniamy się wzajemnie we wszystkich tematach, więc po niekiedy długich rozmowach, podejmujemy wspólne decyzje. Czasami zdarza się, że jedno ustępuje drugiemu... Ale zawsze szczęśliwi i zgodni kroczymy na przód realizując kolejne plany (i kolejne marzenia)... 

o k n a
to temat, który siedział w serduchu i tulił je z nadzieją, że mężuniu zgodzi się na okna o których marzyłam! 
DLACZEGO? Hymmmm... bo marzyłam o "odważnych" oknach. 
Czarne z czarnymi szprosami, w środku wykończone na czarno (uszczelki i wszystkie inne elementy) i do tego złote klamki.


fot. Pinterest


fot. Pinterest


fot. Pinterest

Kiedy nadszedł czas wyboru, byłam szczęśliwa, że mojemu mężuniowi kolor się podoba! Byłam w połowie drogi do zrealizowania tego cichutkiego marzenia... Poszukiwania okien były długie... Najpierw szukaliśmy okien czarnych, ale bez szprosów... Temat w naszym mieście dosyć trudny, bo firmy stawiają klienta przed faktem dokonanym i proponują przygotowane już "kompletne" okno. Czyli do mojego czarnego okna miała być TYLKO srebrna klamka. Nie było mowy o zmianie na inny kolor. A o szprosach nawet nie wspominałam, bo już widziałam, że jest problem z kolorem. Tłumaczyli się, że nie posiadają takowych w swojej ofercie... Kiedy w ogóle przedstawiałam swoją wizje okna, to patrzyli na mnie jak na kosmitkę!! Ale nie poddawałam się... Szukałam dalej... 
Z pomocą przyszedł kolega, który polecił nam znajomego zajmującego się sprzedażą okien. Wybraliśmy się do Niego od razu... Oczywiście nie obyło się od niedowierzania, pytań i komentarzy: "co ty chcesz?" , "ty oszalałaś?"... "Nikt takich okien nigdy nie zamawiał! jesteś pewna, że wiesz co chcesz?" Ale przygotował dla nas ofertę. Okna głębokiej czerni nie mają, ale i tak pokazał nam najlepszą opcje jaką dostaniemy tu, w naszym mieście. I udało się zrobić czarne uszczelki i szprosy idealnie wpasowane, bo w kolorze okien! I rzeczywiście nikt w całej historii firmy (a firma jest ogromna, spod Rzeszowa) nie zamawiał takich okien. Kwestia klamek też poddana była próbie sprzedającego... Bo jak wszędzie, do danego koloru okien mają już dobrany odpowiedni kolor klamki... Tu miał być srebrny. Ja uparcie dążyłam do swojego idealnego okna. Nie poddawałam się... I dzięki temu sprzedawca załatwił moje złote klamki i sprowadzili je dla mnie z Niemiec! Są cuuudowne!! 
Po miesiącu przyjechały okna... Kiedy je wstawili, nie mogłam wyjść z podziwu!! Nawet sprzedający znajomy z moim mężuniem stali i zachwycali się tymi "dziwnymi" oknami!! Ja je widziałam od razu... Od początku chciałam mieć te odważne okna! Są przepiękne! I słuchajcie!... Nie bójcie się realizować swoich marzeń, nie słuchajcie się dobrych duszyczek, którzy mówią "bo nikt takich nie robi", "będzie okropnie", "nie widzę tego"... Miałam wsparcie w swoim mężuniu, który zaufał mi i zgodził się na takie okna. Szczerze Wam powiem, trzeba dokładnie przemyśleć taki zakup... ale w końcu okna kupuje się na dłuuuugie lata! Jesteśmy szczęśliwi, że mamy to co nam się podobało! Że, po długich, żmudnych poszukiwaniach mamy je! Całe piękno i urok będzie widoczny jak już będzie elewacja i będzie pomalowane oraz umeblowane wnętrze... 

Okno kuchenne




Okna w salonie i jadalni

Okna w jadalni

 Okno w gabinecie

Okna w salonie
Aktualnie mój czas pochłania wszystko naraz. Organizuje Chrzest Święty Okruszka... Szukamy podłóg, drzwi, płytek i armatury do domu... Dziennik budowy jest teraz napięty, bo trzeba szpachlować środek, wykończyć strop na poddaszu, położyć podłogi, zamówić drzwi, kupić płytki do łazienek, robić podłogi w piwnicy i garażu... I wszystkiego dopilnować! Mam wrażenie, że pracuje na trzy etaty, a doba to za mało... I ucieka mi ten czas nie wiadomo kiedy! Uruchamiam magiczne moce i staram się pogodzić wszystko... A z noworodkiem w domu nie jest to łatwe... Ale, na szczęście, dla mnie nadal przyjemne!! 
Do następnego!

Tule Was mocno!
asia

środa, 6 czerwca 2018

Nasze miejsce na ziemi


Witajcie!!

Ten post powinien powstać już bardzo dawno temu!

Chcę Was dziś zabrać na wycieczkę po naszych nowych kątach...
Nie, nie... Jeszcze nie mieszkamy w nowym domu!
To będzie wirtualne oprowadzenie Was po projekcie...

Wiecie z wcześniejszego posta ("Okruszek"), że budowa domu szła pełną parą! Teraz rozpoczynamy już etap wykańczania wnętrza!

Tak wygląda dom dziś!


A ponieważ teraz sytuacja na naszym miejscu na ziemi nabiera tempa, dziś chciałam Wam
przedstawić wszystkie ważne fakty z nią związane, bo przecież nie wiecie o niej za wiele (no chyba, że śledzicie mnie na Instagramie).

Teraz czas na to, żeby na blogu pokazać co jest zrobione, a i co będzie - opowiedzieć.

Dzisiaj chciałam Wam przypomnieć nasz projekt i przybliżyć zmiany jakie w nim zaszły. 
W kolejnych postach będę opowiadać Wam o naszych kolejnych wyborach, planach i realizacjach.

O działce pisałam już post ("O domku naszych marzeń")... Wiecie, że mamy wąską działkę, więc szukaliśmy odpowiedniego projektu. Wybór padł szybko... -->"Dom w kosodrzewinie"
Ten był dla Nas idealny!

zdj. archon.pl

Ale mimo, że idealnie wpasował się w teren, to nie do końca wszystko co wpisane w sam projekt domu nam pasowało. I zrobiliśmy trochę zmian.

Dom jest parterowy z użytkowym poddaszem. 
W projekcie na dole jest:
korytarz (1 i 3), 
kuchnia ze spiżarnią (4 i 5) , 
jadalnia (6), 
salon (7), 
gabinet (8), 
łazienka (9), 
kotłownia (10) 
i garaż (11).
  My zrobiliśmy podpiwniczenie na połowie budynku, więc troszeczkę dół przerobiliśmy, żeby dostosować do naszych potrzeb.

ORYGINAŁ
zdj. archon.pl

NASZ
Zacznę od wejścia. 
Zrobiliśmy okno w garażu od strony wejściowej.
Nie ma wiatrołapu i garderoby w nim. Czyli jak wejdziemy drzwiami to mamy już całą otwartą przestrzeń. Nie chcieliśmy po wejściu dalej od razu wpadać na schody. 
W kuchni, żeby mieć okno z widokiem na bramkę wjazdową, zlikwidowałam spiżarnię, przesunęłam ścianki działowe i mam teraz większą kuchnie. Będzie w niej wysoka zabudowa, stanie wyspa i nie będzie żadnych szafek wiszących. (O projekcie kuchni powstanie inny, osobny post)
Kolejna zmiana nastąpiła w łazience. Kotłownia została przeniesiona do piwnicy, więc powiększyliśmy łazienkę. 
Okna wszystkie zostały... Nie likwidowałam żadnego, jedynie zmieniłam w salonie... Nie chciałam takiego "panoramicznego", więc podzieliłam murem i z jednego długiego zrobiłam dwa mniejsze.
Kwestia schodów na górę od początku była "trudnym" tematem... Miały być schody lane, białe, nowoczesne - wykończone lekko z barierką ze szkła. 

fot. Pinterest
(Nasze schody są  proste, nie zabiegowe. Te są tylko poglądowe)

Ale niestety w trakcie budowy okazało się, że takie schody się po prostu nie zmieszczą... Ponieważ schody powinny być wygodne i przede wszystkim bezpieczne to po rozrysowaniu ich brakło miejsca na jednego trepa... Tak! Wiem! Brzmi to komicznie, ale tak niestety było... Zaczęły się poszukiwania innych fajnych schodów. Decyzja zapadła na ażurowe. Będą metalowe, pomalowane proszkowo na czarny mat z dębowymi trepami.



fot. Pinterest

fot. Pinterest

Dokładny projekt już jest, schody są w trakcie "roboty"... Ale pokaże je Wam jak już będą gotowe.

No więc jak już weszliśmy na górę to opowiem o zmianach jakie tam powstały.

Oryginalny projekt na górze miał:
korytarz (1)
pokój z garderobą (2 i 3)
pokój (4)
sypialnie z garderobą (5 i 6)
pralnie (7)
łazienkę (8)
i strych (9)

ORYGINAŁ
fot. archon.pl

NASZ
Największa zmiana to stworzenie naszej sypialni! Ze strychu zrobiliśmy sypialnię, przesunęliśmy ściankę na korytarz, żeby mieć w niej łazienkę, a garderoba jest w naszej sypialni. Czyli zmieniliśmy tylko stronę wejścia do niej... Tym sposobem mamy swoje prywatne 32m2! Niewiele więcej mamy teraz w całym mieszkaniu (39m2). 
Pozostała część poddasza nie została specjalnie zmieniona. Jedynie pokój nie ma garderoby. Okna dachowe wszystkie zostały (jest ich w sumie 9) i rozmiar też (78x160 cm). Lubimy jak jest jasno więc nie myśleliśmy nawet o likwidowaniu jakiegokolwiek. 


Sama budowa przebiegła bez niespodzianek. Mieliśmy naprawdę dużo szczęścia i świetną ekipę budowlaną (którą z ręką na sercu śmiało polecamy!) Zaraz po przykryciu wkroczył elektryk, który naprawdę miał do mnie ogrom cierpliwości, bo co chwila wpadałam i coś zmieniałam. W tym samym czasie wstawili okna. 
Aaaa okna to też ciekawy temat! Już tworzę kolejny artykuł właśnie z nimi w roli głównej!
 W tym roku zaraz z końcem zimy pojawiły się tynki... Kolejni fachowcy, którzy perfekcyjnie wykonali swoją robotę. Hydraulik natomiast rozpoczął prace dopiero w tym roku na wiosnę, a ja niestety byłam już bliska porodu i nie nadzorowałam tych prac... Robił to mój mężuniu, który nawet sobie poradził z tym wyzwaniem. Zrobił małą "wpadkę" z ubikacją, ale generalnie wszystko skończyło się dobrze... 

Etap wykańczania wnętrza jest dla mnie bardzo ekscytujący! Od początku budowy nie mamy żadnych projektantów... Wszystko zmiany i wybory to nasze decyzje... Urządzanie domu to wyzwanie o którym marzyłam! W kolejnych postach bedziecie mogli dowiedzieć się jakie okna wybrałam, jak zaprojektowałam kuchnie, łazienki (a mamy ich 3), salon i pozostałą część domu.

Zapraszam na mój Instagram! Tam na bieżąco pokazuje stan aktualny!  

To co wpadniecie?

Do następnego!! 
Pozdrawiam Was ciepło piękni ludzie!!


asia

wtorek, 29 maja 2018

Okruszek ♥

Witajcie ciepłe duszyczki!

Miałam dosyć dłuuuugą przerwę tutaj.

Ale ten, kto śledzi moje kroki w social mediach ten wie, że nasze ostatnie miesiące były INTENSYWNE!

Budowa domu szła pełną parą... ale nie to było powodem mojej nieobecności. 

Cały 2017 rok był dla mnie czasem zmagań z tym co los przynosił, ale i zabierał. 
Budowa i sprawy z nią związane były dla mnie drugorzędne. Nie wierze, że to piszę, ale tak niestety było. Nie będę pisać o tym co przykre... 
Powiem Wam tylko, że w końcu nasze marzenia i plany szły po naszej myśli. I od zeszłorocznych wakacji nasze życie nabrało w końcu cudownie tęczowych barw. 
A to dzięki Okruszkowi, którego nosiłam pod serduchem.
Mała istotka, której totalnie poświęciłam swoją uwagę zawładnęła moim światem. 
Dzisiaj mija 8 tygodni jak jest z nami. Do dziś ogarniam swój emocjonalny bałagan. Pomału, codziennie po troszku układam na półeczce w sercu ten ogrom szczęścia jaki dostałam w darze.  

Przedstawiam Wam  Leosia 
Mojego Okruszka!

Jak wiecie mieszkanie po moich ukochanych dziadkach, w którym aktualnie jesteśmy, jest ciasne (39m2), a planowany termin przeprowadzki bliski realizacji, więc nie chciałam przeprowadzać remontu. Przygotowałam dla Okruszka kącik, w którym myślę, że jest mu wygodnie.


Zrobiliśmy małe przemeblowanie. I mimo, że jest ciasno to wydaje mi się, że wyszło nie najgorzej. Na szczęście niebawem ten dyskomfort się zmieni.

Teraz, bogatsza o małego Leosia, odzyskuje siły psychiczne i fizyczne i zaczynam angażować się w postępy na budowie. 

Przygotowuję już kolejne posty. O naszym miejscu na ziemi. Opowiem Wam o etapach, zmianach, wyborach i planach. A ponieważ mało tu o tym pisałam to będziecie mieli co czytać!

Do następnego!
Tule mocno i pozdrawiam!

asia